Byliśmy bardzo blisko i wtedy... jak
na złość pod rękami poczułem lód. Pod moimi rękami był LÓD!!! Nie ja wcale, a wcale nie panikuje! Od tego zależą tylko
losy świata! Ale zaraz, przecież ja
NIGDY nie traciłem panowania
nad moją mocą. Nawet nie poczułem tej energii w rękach. Musiałem pójść do
pokoju wszystko przemyśleć. Ona nie
mogła tego zobaczyć! Nikt nie mógł!
- Zaraz wrócę - szybko podniosłem się
z ziemi
- Przepraszam. Nie powinnam... -
"zarumieniła" się [czyt. zrobiła się cała czerwona]. Czy już
mówiłem, że jest śliczna kiedy przypomina dojrzałą wiśnię? Jack ogarnij
się! Czemu ja gadam sam ze sobą?!
-
To ja przepraszam.- dopiero teraz do mnie dotarło co chcieliśmy zrobić i
niestety najprawdopodobniej zmieniłem się w czerwonego buraka. Pobiegłem do pokoju. Tak po prostu. Zamknąłem
drzwi na klucz, który na szczęście był w drzwiach. Rzuciłem się na łóżko i
użalałem się nad sobą. Co nie mogę? Zadawałem sobie pytania, na które nie mogłem
znaleźć odpowiedzi. Czy ją kocham? Jeżeli tak to dlaczego uciekłem? Jeżeli nie,
to dlaczego chciałem ją pocałować? Czy ona mnie kocha? Dlaczego akurat wtedy
straciłem kontrolę? Czy księżyc nie chce, żebym ją pokochał?
Spojrzałem na ręce. Był na nich
lód. No ja nie mogę!!! Zaraz zwariuję!!! Wziąłem laskę i zacząłem miotać lodem
we wszystkie strony. Nie wiem czemu, ale byłem zły. Nawet BARDZO zły. Nie dlatego, że jej nie pocałowałem, tylko dlatego, że
straciłem kontrolę nad swoją mocą. Chociaż może z dwóch powodów? Zacząłem
krzyczeć coś na kształt jednego długiego "aaaaaaaaaaaaaaaaaaa". Gdy
skończyłem (po kilku minutach) znowu uwaliłem się na łóżku. Nie wiedziałem, że potrafię zmieniać rozmiar innych rzeczy. Nie śmiejcie się! Łóżko było
wyższe niż wcześniej i się nie mieściłem ! Byłem.. jak to nazwać... za długi?
Nieważne. Spojrzałem na moje "arcydzieło". Wszystko było całe oblodzone,
oszronione i ośnieżone. Skórzana kanapa, na której wcześniej siedziała Elsa
pokryta była grubą warstwą lodu i szronu. Naprzeciw kanapy było łóżko na którym
leżałem. Łóżko było całe w śniegu. (Przecież nie pozwolę sobie leżeć na lodzie)
Tylko coś mi nie pasuje. Chwila. Zaraz dojdę o co mi chodzi.... Nie no super,
nawet nie wiem o co mi chodzi. *myśli 10 minut* O! Już wiem! Przed chwilą stało
tu biurko. No właśnie... Gdzie jest teraz? (Zabawię się w detektywa Zagadkę)
Gdy rozglądałem się po pokoju zauważyłem ładny, oblodzony i oszroniony stolik,
którego wcześniej tu nie było. Był o wiele mniejszy od łóżka. Z łatwością dało
się zauważyć tą różnicę, bo stolik stał bardzo blisko. I wtedy strzeliłem mega
mocnego facepalm'a. Jak ja mogłem być taki głupi? Ok. Już wam mówię co
zrobiłem. Tylko macie się nie śmiać! A więc.. z łóżka zrobiłem
"stolik" i położyłem się na biurku. Teraz wiem, że moja moc nie
zmienia rozmiarów. :( Jestem taki inteligentny, że chyba zaraz założę czapkę,
bo wszystkich rażę swoją inteligencją. Przed chwilą odpowiedziałem na kolejną
zagadkę."Czemu Elsa miała czapkę?" Domyślcie się sami. Chociaż to niemożliwe,
żeby była tak "bystra" jak ja. Z zamyśleń wyrwał mnie śliczny, ale
też i stłumiony głos. Chyba każdy wie dlaczego stłumiony. Odpowiedź
brzmi... ( tam ta ra ram tam tara ram) "lód, szron i śnieg".
- Jack?
- Słucham?- byłem już trochę bardziej
spokojny i "sprzątnąłem" efekt swojej pracy
- Otworzysz? - chyba się bała, ale nie wiem.... znaczy wiem czemu. Kto
by się nie bał gościa, który kilka minut krzyczy, słychać jakieś dziwne
odgłosy, a potem jest głucha cisza? Wstałem z biurka (przestań się śmiać!!!) i
uczyniłem jej wolę. ( Od kiedy ja używam takich wyrażeń?) Weszła do środka i
się rozejrzała się po pokoju. Znowu czegoś szuka?
- Co robiłeś? - cała dygotała. Ręce
zwinięte w pięść przycisnęła do pomiędzy cy klatki piersiowej. Płakała.
Widać to po rozmazanym makijażu. W jej oczach widziałem strach. Ale nie przede mną,
tylko... przed samą sobą? Zdziwiło mnie to. Nawet bardzo.
- Myślałem. - odpowiedziałem. Nie mogłem przecież powiedzieć
prawdy. North by mnie zabił. (Wiem, że jestem nieśmiertelny, ale on ma swoje
sposoby na wszystko.)
- Tak głośno? - zapytała za wyrzutem.
Kobiety... Na szczęście uniknąłem odpowiedzi, bo usłyszeliśmy
trzask drzwi. To pewnie Pani (szacuneczek) Gosia. Elsa szybko poszła do swojego pokoju.
Znaczy... pobiegła. Ja zbiegłem na dół.
Zauważyłem stos brązowych toreb, a wśród nich panią Kot.
- Pomóc pani?
- Nie. Miły z ciebie chłopak. Widać,
że już skończyliście podpisywanie twoich książek... Zawołasz Elsę? Mam coś dla
was.- Już idę.Gdy wszedłem do pokoju Elsy zobaczyłem
ją stojącą tyłem w białej sukni na długi rękaw sięgającej do kolan.
Wszystko było zrobione jakby ze
zlepionych płatków śniegu. Zaniemówiłem z zachwytu.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziałem
cicho.Nie wiem dlaczego zbliżyła do siebie
obie ręce. Było to trochę (no dobra trochę więcej niż trochę) dziwne.
- Dziękuję. - odpowiedziała
zdenerwowana
- Czemu się nie odwrócisz?-
zaciekawiłem się
- Nie mogę.... Po co przyszedłeś? -
zapytała tak szorstko, że się LEKKO przestraszyłem (nie, że się boję,
ale.. nieważne).
- Twoja mama nas woła. Podobno coś dla
nas ma.
- Zaraz przyjdę. Możesz iść.
- Coś się stało?
- Nic.
- odpowiedziała szybko i bez jakichkolwiek emocji. Dopiero teraz
przyjrzałem się oknu, które było naprzeciwko niej. Było w nim niewyraźne odbicie Elsy. Muszę
przyznać całkiem ładne widoczki. Byłem zawstydzony jestem na stówę pewny, że
przypominam buraka. (Każdy chyba wie o jakie widoczki mi chodzi XD)Wyszedłem. Skoro ona mnie tam nie chce... Poszedłem do pani Kot. Czekaliśmy na Elsę.
Nie zdążyłem usiąść, a ona już powoli schodziła ze schodów. Na sobie miała tą
samą sukienkę, która z przodu wyglądała o niebo lepiej niż z tyłu. Była
uśmiechnięta. Wyglądała na szczęśliwą, a nie na zdenerwowaną. Zaśmiała się cicho
i zasłoniła ręką usta.
Patrzyła się
na mnie, więc na pewno śmiała się ze mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że mam
otwartą buzię. Piękność, z którą mało brakowało do (podejrzewam, bo bym jej tak
szybko nie puścił) długiego, pięknego, namiętnego, francuskiego, głębokiego
(jest taki prawda?) i cudownego pocałunku zwróciła się do pani Kot:
- Podobno coś dla nas masz.
- Tak.
- Co to takiego?- Elsa starała się
wyciągnąć informację
- Jest w tamtej torbie. - pani Kot
wskazała palcem na największą z toreb, która stała na samym końcu. Nie wiem
czemu, ale miałem złe przeczucia. Zastanawiałem się co tam może
być. Podchodziłem powoli do torby. W przeciwieństwie do Elsy. Ona przewracała
każdą torbę, która stała jej na drodze. Kątem oka zobaczyłem , że zahaczyła nogą
o metalowy wieszak wystający z torby obok. Chciała zobaczyć krew, która szybko ciekła z jej świeżej rany. Za nią widziałem Panią Gosię grzebiącą w
torbie za nią. Było to coś błyszczącego, coś... O NIE! SZKŁO! Miałem krzyknąć
"UWAŻAJ!", ale już było za późno.
------------
I co? Znowu TVN? Mi też przykro, ale Polsatem jest Willow :) (Pewnie nie czyta mojego bloga. W ogóle ostatnio się nie pokazuje. Albo mi się tak wydaje.) Trochę się spóźniłam. Wiem. Przepraszam, ale już jest. Postanowiłam dodać najpierw rozdział, bo nie chciałam was dłużej trzymać w niepewności, a dopiero później LA. Nie wiem jak mam dziękować za nominację. Ale podziękowania na potem. Zabieram się do pisania. Pozdrawiam ;) ~Snowmoon
Ciekawe co tam jest w tej torbie *chytry uśmiech zosi * mójcoz muszę czekać; _;
OdpowiedzUsuńCzekam xd
Czekaj XD *ściąga chytry uśmieszek* na pewno coś szklanego. Główkój XD
UsuńWazon XD
UsuńNie no nie wiem
Nie lubię zgadywać :v
Nie. XD Coś co używasz codziennie XDD
UsuńA może używam codziennie wazonu? :v kiedy la xd
UsuńNie wiem co ty używasz codziennie, ale to nie wazon. Dobra inaczej Podpowiedź: Wszyscy cywilizowani ludzie codziennie tego używają ze względu na higienę. Zazwyczaj to coś jest przezroczyste. I LA już kończę nominuję blogi wymyślę pytania wstawiam ;)
Usuńza kilka minut.
IQ Jacka przebije wszystko :P Eee... jedyna przezroczysta i ze szkła rzecz jakiej używam codziennie to... szklanka. Ale chyba nie o to chodzi.
OdpowiedzUsuńChyba o to XD takie to proste, że aż trudne XD
Usuń