-------------------------------------
Obudziłem się jak co dzień o 6 rano, bo oczywiście nikt nie mógł wymyślić szkoły na 10. Nienawidzę szkoły. Chyba jak każdy uczeń. Mniejsza. Ubrałem się i wykonałem inne podstawowe czynności, a z racji tego, że jestem leniem tego nie napiszę. Czasami zastanawiam się po co piszę pamiętnik, skoro jestem leniem, ale nigdy nie znajduję odpowiedzi. Może to dlatego, że mi się nie chce? No dobra, znowu opowiadam o czymś o czym nie chcę. Po prostu przyszykowałem się do szkoły. Noszę same zeszyty, bo książki są za ciężkie i zazwyczaj pożyczam od Mer. Kto to Mer? Merida. Jest moją dziewczyną. A tak wogóle zapomniałem się przedstawić. Jestem Jack Frost, strażnik marzeń, a dokładniej zabawy. Jestem nieśmiertelny i mam moc lodu, szronu i wszystkiego co związane z zimą. Mam laskę (drewnianą, wiem o czym myślisz, bo sam chodzę do szkoły), która pomaga mi rozmawiać z wiatrem.
Gdy leciałem do szkoły zobaczyłem jakąś grupkę ludzi idącą powoli w kierunku krzyczącej dziewczynki. Na początku myślałem, że to sprawka Mroka, ale nie. To nie była jego wina, a szkoda. Kiedy wziąłem dziewczynkę w powietrze zauważyłem, że ci "ludzie" nie są normalni. [I ten kto czyta uważnie bloga powinien wiedzieć już o czym jest ten One-Shot -dop.aut.] Mają lekko zieloną skórę i każdy powtarzam KAŻDY z nich ma jakąś zakrwawioną ranę, tylko nie na głowie. Przestraszyłem się nie na żarty i spojrzałem na dziewczynkę.
- Jak się nazywasz? - starałem się ukryć strach. Nie jej, tylko mój.
- Clementine [czyt. klementajn], a ty? - jak na ośmio-dziewięcioletnią dziewczynkę, była całkiem poważna.
- Ja jestem Jack. Miło mi cię poznać, Clementine. Jak się czujesz?
- Dobrze. Jak ty latasz, Jack?
- Tak umiem. Nie wiem jak to robię. Lecimy na ziemię? - polubiłem tą dziewczynkę. Coś czuję, że będzie bardzo pomocna.
- Dobrze.
Kiedy dotknąłem ziemi moimi bosymi stopami poczułem, jak Clem łapie mnie za rękę. Gdy wchodziliśmy na pagórek, usłszeliśmy krzyk dorosłego mężczyzny, a przynajmniej ja słyszę, ale raczej mnie nie będzie widział.
- Hej!! Dziewczynko! Pomóż mi!! Jestem ranny!!
- Biegnij po pomoc. - mówię - Mnie nie zobaczą. Jestem dla nich niewidzialny.
Kiedy ona zerwała się do biegu dopiero teraz zauważyłem "przewrócny" radiowóz i martwego policjanta. Po dłuższym czasie murzyn [nie że jestem rasistką - dop.aut.] nie mogąc się doczekać podszedł, a raczej podskoczył na jednej nodze do policjanta. Chyba szukał kluczyka do kajdanek. Gdy wsunął mu rękę do kieszeni, on (policjant) podniósł się, a w zasadzie, tylko głowę i zaczął warczeć? krzyczeć? nie wiem, co to było. Coś mniej więcej jak takie groźne "aaaaa".
- Co do cholery?!? - podniósł się i zaczął przesuwać się na plecach do tyłu (jak ten "pies" krzyknął "aaaaa", gościu się przewrócił), aż natknął się na samochód. Policjant zaczął czołgać się (a w zasadzie to pełzać, ale "ćśiii") w jego stronę. Patrzyłem na to i nic nie mogłem zrobić. Sparaliżowało mnie. Tak po prostu. W końcu jesnak się opamiętałem i przysunąłem facetowi spluwę, która leżała trochę daleko... no .... i ... tak żeby nie zauważył, że spluwa "lata". No nie? Facio dał mu kulkę w łeb, a ten (drugi facio) przestał się ruszać. Później gościu (no co? nie znam jego imienia!) kulał w stronę, gdzie pobiegła Clementine. No, a jak był niedaleko jakiegoś wysokiego płotu, znowu usłyszałem te "aaaa". Oczywiście byłem w powietrzu i cały czas go obserwowałem. Jak te dziwolągi zaczęły się do niego zbliżać, zacząłem normalnie rozumować. Podleciałem do niego i lekko pchnąłem go w stronę ogrodzenia. Kiedy znalazł się przy płocie, Podniosłem go lekko, żeby
- Dzięki. Jak się nazywasz?
- Clementine, a ty?
- Lee. Przeżyłaś tu sama 2 dni?
- Yhym.
- Nikt ci nie pomagał?
- Nie mów mu. On mnie nie widzi. - wtrąciłem się
- Nie. - odpowiedziała
- Chcesz ze mną iść?
- Nie mogę, muszę czekać aż wrócą rodzice.
Lee [czyt. Li ] miał już coś powiedzieć, ale ja usłyszałem tak jakby trzask lodu? A potem krzyk. Krzyk dziewczyny. Nie słuchałem ich "ciekawej" rozmowy i po prostu wyleciałem szukać tajemniczego głosu. Po kilku, no może kilkunastu sekundach zobaczyłem dziewczynę mniej, więcej w moim wieku, no może trochę młodszą. Miała zamknięte oczy, więc nie mogłem zobaczyć koloru jej tęczówek. Leżała na chodniku i czekała. Wokół niej był lód. Potrzaskany i taki, który się tworzył wokoło niej. Z tego lodu tworzyło się coś na kształt bunkra, ale szwendacze i tak próbowały się do niej dostać. Na jej policzkach zauważyłem łzy. Zrobiło mi się jej żal. Postanowiłem jej pomóc, skoro i tak mnie nikt nie widzi oprócz dzieci. Znalazłem się pomiędzy trupami, a dziewczyną i odrzuciłem ich lodem z
- Dziękuję. - zarumieniła się
- Nie ma za co.
- Nie zimno ci w stopy? - dziwne było to pytanie, ale okey.
- Nie. Mogę zadać ci pytanie?
- Jasne.
- Masz moc lodu? - chyba się zdenerwowała. Chyba tak, bo zrobiła się cała sztywna.
- T-t-tak. - powiedziała prawie płaczliwym głosem
- Ej! Nie martw się. Dzięki temu mamy większe szanse na przeżycie.
- Jak to "mamy"?
- A no tak! Co ze mnie za idiota! Zapomniałem ci powiedzieć. Patrz! - uformowałem w rękach małą śnieżynkę.
Eeee... ta.. no... Dziewczyna patrzyła się to na mnie to na śnieżynkę.
- Jak masz na imię? - zapytałem
- Elsa.
- Jack.
- Miło poznać. - uśmiechnęła się
- ELSA!!! ELSA!!! ELSA GDZIE JESTEŚ?!!! - usłyszałem dziewczęcy, znajomy głos - O tu jesteś! Szukałam cię.
- Spokojnie Aniu, jestem tu. Nie musisz krzyczeć.
- O cześć Jack. - powiedziała jak sie okazało Ania - JACK??? TEN Jack?!?! Jack Frost?!??! NIE WIERZĘ!!!
- Wy się znacie? - zapytała Elsa, ale jej pytanie zostało zignorowane przez rudowłosą.
- JACK!!! Zaraz... - nagle Anka posmutniała - t-ty n-nie w-wiesz k-kto t-to j-jest?
- To jest Jack.
- Ale nie wiesz kim on jest? Co robi? Nie wiesz o nim nic? - jej głos coraz bardziej się łamał
- A mam coś wiedzieć? - zapytała już lekko zdziwiona Elsa. No dobra, nie lekko, bardzo zdziwiona.
- Elsa... - Ania podbiegła do Elsy i ją przytuliła.
Zapomnniałem powiedzieć. Ania to moja stara przyjaciółka. Poszła to technikum, a ja z Mer do liceum. Byliśmy zgraną paczką. Tylko one, Ross, Flynn i Kristoff wiedzieli kim jestem naprawdę. Anię traktowałem jak kumpelę, albo nawet jak siostrę.
- O co chodzi?
- Powiedz jej Jack. O wszystkim.
- Anka uspokój się. Gdzie Mer i reszta paczki? - tym razem to ja zabrałem głos. Ona rozpłakała się i jeszcze bardziej wtuliła w zdziwioną Elsę, co nie wróżyło nic dobrego.
- Aniu, spokojnie. - powiedziała jasnowłosa - Siostrzyczko... - zamurowało mnie. Ania nic nie mówiła, że ma siostrę. Często przebywałem u niej w domu i nigdy nie było jej siostry, a przynajmniej nigdy jej nie widziałem. Ale ja ją znam odkąd miała 12 lat. Uwielbiała budować bałwany i w ogóle kochała śnieg. Ale zawsze myślałem, że to dlatego, że ja mam tę moc. Pamiętam jak przychodziła do mnie i śpiewała piosenkę o bałwanie. Mówiła, że nazywa się Olaf i brakuje mu ciepła.
Ale wracając...
- T-to jest twoja siostra? - zapytałem
- T-tak. T-to ty n-nie wiedziałeś ż-że mam s-siostrę?
- No nie bardzo. -odpowiedziałem
Usłyszeliśmy krzyk. Codzienność. No może nie aż taka, ale dość często słyszy się krzyki ludzi. Jakich? No nie wiem, na przykład chcą pomocy, albo gryzie ich "to coś". Takie rzeczy do przewidzenia, ALE wzbiłem się w powietrze z chęcią znalezienia tajmniczej osoby. Spojrzałem na Elsę i zauważyłem, że przypatrywała mi się "wielkimi gałami", a Anna zachowywała się jak zawsze - obojętnie. Ona wiedziała kim jestem i dlaczego tym kimś jestem. Podobno ktoś z jej rodziny znał Emmę, czy coś w tym stylu. A może kimś z jej rodziny była Emma? Nie wiem. Nie pamiętam. Jak jeszcze nie wiecie, Emma to moja młodsza siostra. Uratowałem ją, ale sam zapłaciłem za to życiem i tak zostałem strażnikiem.
Poleciałem w stronę krzyku, ale nic nie zauważyłem nie licząc trupów. Chociaż nie! Wróć! Zobaczyłem jakąś ugryzioną staruszkę, ale jeszcze nie była truposzem. Te "cosie" ze wszystkich stron ją otoczyły i gryzły za nogi. Ja to mam szczęście, że nie muszę się nimi przejmować, bo i tak mnie prawie żaden nie widzi (widzą mnie ci, którzy we mnie wierzą). Poleciałem w miejsce, gdzie zostawiłem Clem i Lee. Znalazłem ich już po około jednej minucie. Szli pomiędzy drzewami rozglądając się, czy są bezpieczni. Chciałem zobaczyć w jakim idą kierunku, więc podleciałem trochę dalej i moim oczom ukazało się miasto pełne tych "cosiów". Wróciłem, żeby ostrzec Clementine, ale za nic w świecie nie mogłem ich znaleźć. Po dłuższych poszukiwaniach zdecydowałem się na zmianę planów i zacząłem szukać dziewczyn, ale NIESTETY żadnej z tych grup nie znalazłem.
Kiedy zaczęło się ściemniać znalazłem jakąkolwiek stodołę i położyłem się spać na sianie.
--------------------
Witam po dosyć długiej nieobecności. Ten One-Shot miał być z okazji 1000 wyświetleń, ale się okazało, że przez ten czas możecie dobić jeszcze jeden tysiąc i tym sposobem ten One-Shot powstał z okazji 2000 WYŚWIETLEŃ!!! LUDZIE JESTEŚCIE NAJLEPSI!!
To miała być niespodziewajka 1 z 2. Już zaczęłam prace nad drugą niespodziewajką, ale najpierw pojawi się rozdział 7.
Pod rozdziałem 7 pojawi się "kara" od Ireth (chyba nikt nie zapomniał?).
Nie mam wam za złe, że wyświetlenia dramatycznie spadły. To tylko i wyłącznie moja wina, więc jak nie chcecie czytać tego bloga, to napiszcie. Nie obrażę się, tylko po prostu nie widzę sensu prowadzenia bloga jeżeli nikt nie będzie go czytał. Jeżeli nie chcecie ciągle wchodzić na tego bloga i sprawdzać czy jest jakiś nowy post, to po prostu zaobserwujcie mój blog, jak Ireth. To bardzo ułatwia czytanie blogów, a zwłaszcza, jeśli czyta się DUŻO blogów. Ja czytam pomiędzy 40-50 i jakbym codzień wchodziła na każdy codziennie, to zajęłoby to MEGA DUŻO czasu. Więc polecam.
Pozdrawiam. ~Snowmoon
PS. Lexy oddaj wełny xd
Proszę --------------> Wełna dla Ciebie, Snowmoon ^^
OdpowiedzUsuńHehe. Ja wcale nie zamierzam przestawać czytać twojego bloga! NIGDY!!!!!!!!
Fajny OS. Wszędzie krzyki xD NIE!!!!!!!!!!! JACK JEST Z MERIDĄ??????????????!!!!!!!!!!!!!! JAK??????!!!!!!!!!!!!! GDZIE????????!!!!!!!!!!!!!!! KIEDY???????????!!!!!!!!!!!!!!!! NIIIIIIIIIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! xd
No nie ważne..... Czekam na następny rozdział i drugą część OS.
Buziaki i WEŁNY!!! XD XD XD
Uszyję se swetera XD
UsuńOwszem Jack jest z Mer, ale chcę zrobić jakąś drugą część tego, czy coś, żeby była Jelsa forever <3
PS. A tak wgl. gra ktoś w The Walking Dead (TWD)???
ZAKAZUJĘ CI OPUSZCZAĆ BLOGOSFERĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! z poważaniem - sędzia Anna Maria Wesołowska.
OdpowiedzUsuń:P
u mnie obserwowanie blogów to najlepszy pomysł, bo na pulpit nawigacyjny blogera wchodzę tak często, że jak wpiszę "b" to od razu mi bloger wyskakuje XD
A w dodatku oprócz blogów Jelsowych doszły mi jeszcze te z Teen Titans. Tylko czemu do jasnej ciasnej wszystkie są na onecie! Nienawidzę oneta, a w szczególności jego archiw :P złooooo
Oj kochana ja nigdy nie zapominam o karach *mina psychopaty* Snow Moon będzie kotem, Snow Moon będzie kotem!
I pamiętaj, że czytamy twój blog! Mój założony w STYCZNIU zdobył czytelnika dopiero po kilku miesiącach, twój zdecydowanie wcześniej więc osiągnęłaś większy sukces niż ja :)
Tia... Ireth zanudza wywodami... zbyt często to robię. Ale tylko w internecie nie mogę zobaczyć czy się na mnie krzywo nie patrzą XD No pomyśl - miałabym powiedzieć szkolnym koleżankom, że zainteresowałam się magią, ćwiczę telekinezę, medytuję, wierzę w magię i moc kamieni, a w dodatku czytam o czakrach... już widzę te miny :D Tak... to ja już naprawdę nie zanudzam. Hej ho!
Dobrze, nie opuszczę ^^
UsuńJa też nienawidzę oneta :P
Kiedyś oglądałam Teen Titans i to kochałam, ale oczywiście internet mi na to nie pozwala, więc zadowalam się Jelsą <3
Ja powiedziałam niektórym i żałuję. No chyba, że chodzi o Kyczke (nie znasz XD), która będzie miała neta dopiero 15 paź v.v Aż jej żałuję :P
Ja też czasami mam wrażenie, że to co piszę nikogo nie interesuje i, że zanudzam :P
Hej ho!
Ja tam lubię czytać czyjeś wywody :D Tak, wiem, innych zajęć nie mam? Mam. Ale problemy ludzkości są takie interesujące XD
UsuńJa piernicze to jest tak długie, że jakbym to teraz przeczytala to bym się spoznila do szkoły XDXDdobra
OdpowiedzUsuńWięc przeczytam po szkole
Miłego